top of page
  • Mateusz Medyński

Słówko o europejskich politykach, czyli czemu złoty rydwan nie pojedzie, jeżeli powożą nim szympansy

Im bardziej się człowiek zastanawia nad rzeczywistością tym bardziej elementy tej układanki nie chcą do siebie pasować. Czemu rządy większości państw, w tym właściwie wszystkich europejskich zareagowały na pandemię jak stado baranów, kopiując od siebie te same niedziałające rozwiązania i bezsensownie licząc, że tym razem się uda? Dlaczego reakcją na napaść na sąsiednie państwo było i w zasadzie nadal jest udawanie, że nie ma tematu, jakbyśmy nie mieli być następni w kolejce, o czym zresztą sam napadający głośno mówi? Dlaczego jedynymi rozwiązaniami na oczywiste skutki debilnych sposobów walki z pandemią (czyli totalny paraliż gospodarek) wydało im się rozdawanie kasy i dlaczego teraz wszyscy są zdziwieni, że mamy wysoką inflację?

Niestety, wyjaśnieniem (nie jedynym, bo żaden stan w geopolityce nie ma tylko jednej przyczyny, ale skupmy się na razie jednym) może być to, że rządzący nami ludzie to w zasadzie populiści, czyli po polsku debile, zainteresowani władzą dla samej władzy i nie rozumiejący otaczającego nas świata, podobnie zresztą do ich wyborców. Czyżbyśmy wybrali sobie na przywódców imbecyli? I jeżeli tak, to dlaczego – mamy życzenie śmierci? Aż tak źle nam się żyje w tej spokojnej, stopniowo starzejącej się, ale w zasadzie dostatniej Europie?


Jeszcze jedno – jak przystało na prawnika – disclaimer. Wszystko co opisuję, robię z masą skrótów myślowych. Wiem, że większość opisanych sytuacji ma więcej wymiarów i drugie, trzecie i czwarte dno, ale na łokcie mamuta, to że coś jest skomplikowane nie oznacza, że nie jest bezdennie głupie.


Wychodzi na to, że w Europie rządzą ludzie, których mentalność oraz zdolności postrzegania świata i kojarzenia faktów są lustrzanym odbiciem ich wyborców.

To akurat żadne zaskoczenie. Debile głosują na sprytnych manipulatorów, mądrale na nudnych fachowców etc. Przykładowo w stanach Hilary Clinton przegrała wyścig prezydencki w dużej mierze dlatego (abstrahując od całej watahy ruskich trolli, które grzebały w tych wyborach jak mogły – poczytajcie sobie od Cambridge Analytica), bo nie potrafiła się przekonująco uśmiechać i wyborcom nie wydawała się dostatecznie ciepłą osobą, choć dysponowała ewidentnie najlepszymi cechami na prezydenta stanów zjednoczonych ze wszystkich kandydatów w historii. Tak kochani, nie wybrano jej, bo wyborcy jej nie lubili - jakby zadaniem prezydenta USA było chodzenie na wódę z 290 milionami wyborców, a nie rządzenie mocarstwem atomowym.


W Niemczech wybory wygrał facet o charyzmie i kompetencjach jajka na półmiękko. Wygrał tylko dlatego, że był kandydatem, który najmniej wkurzał szefów wszystkich frakcji w ramach jednej partii. Oczywiście obejmując zacnie wypierdziany fotel lidera po tak zasłużonej liderce jak Mamuśka czyli Makrela nie ma co liczyć na sprostanie oczekiwaniom, bo królowa była tylko jedna. Niemniej wyszło na to, że Niemcy kierowali się w wyborze cechami wybitnie nieprzydatnymi liderom i wybrali sobie na szefa państwa faceta, który miał najrówniej przycięte paznokcie, albo najszybciej potrafił ułożyć sztućce w kolejności użycia na bankiecie, a poza tym nie nadawał się absolutnie do niczego.


Francuzi zrobili jeszcze weselej, bo najpierw niemalże wybrali na prezydenta silnie przypudrowaną żeńską mumię Marszałka Petain, do tego świeżo reformowaną byłą nazistkę, antysemitkę i najlepszą kumpelę Putina od kieliszka (ale za to stylizowaną na bliską zwykłemu człowiekowi, cokolwiek by to nie znaczyło), a potem, kiedy jednak wygrał ten drugi, lepiej przygotowany i znacząco mniej szurnięty, zabrali mu niezbędną do rządzenia większość parlamentarną, za karę, że chłopak za bardzo się wywyższał i był trochę za mało z gminu, a za bardzo z Luwru. W ten sposób, w świetle największego kryzysu od kilkudziesięciu lat dwa największe kraje UE zostały bez przywódców.


O naszym kochanym droidzie protokolarnym, czyli aktualnym trzymaczu żyrandola nie będę nawet zaczynał, bo po pierwsze to byłoby za łatwe, a po drugie prawnikowi na myśl o tym, że taki gość jest doktorem prawa bieleją knykcie i już nie ma siły pisać na komputerze. Polskie błotko w ogóle pominę w tym artykule, bo by mi miejsca nie starczyło na przykłady niekompetencji na wysokich stołkach.


Analizując nasze wybory, wychodzi na to, że chcemy, by za nasze życie i zdrowie na najwyższym urzędzie w Państwie odpowiadał ktoś na podobieństwo Wujka Zenka, który ma co prawda tylko trzy klasy podstawówki, ale opowiada śmieszne kawały o pierdzeniu i po trzecim browarze potrafi wybekać alfabet.


Byłoby to bardziej zabawne, gdyby nie fakt, iż klasa polityczna w danym kraju mówi bardzo dużo o jakości i kompetencjach intelektualnych społeczeństwa. Niestety patrząc na rządzących w Europie w większości dajemy świadectwo totalnego skretynienia. A będzie tylko gorzej, bo wedle badań naukowych IQ spada o 7 pkt na pokolenie, czyli jakimś cudem udało nam się odwrócić efekt Flynna.


Powinniśmy chyba trochę zmienić podejście do wybierania światowych i krajowych liderów, bo inaczej czeka nas katastrofa, a właściwie katastrofa już nastąpiła i czeka nas trwanie w tej katastrofie aż do unicestwienia ludzkości zamiast ratunku. Jeżeli szybko nie odwrócimy trendu, wybierania na urzędy ludzi najbardziej do nas podobnych, a zatem najprzyjemniejszych naszemu ego i nie zaczniemy dobierać ich wedle potrzebnych na dane stanowisko kompetencji merytorycznych (czyli nie oszukujmy się, ludzi od nas mądrzejszych, lepiej wykształconych i lepiej przygotowanych do piastowania określonych funkcji), a sami nie zaczniemy walczyć z naszymi cechami negatywnymi i nie wrócimy do aspirowania do bycia lepszymi niż jesteśmy teraz, to nie tylko nie mamy szans na dobrobyt w naszych krajach, ale nie mamy szans na przeżycie jako gatunek.


Pojechałem po całości, tak? To może kilka przykładów?


Przykład pierwszy. Oddajemy srebra rodowe włamywaczom.

Wyobraźcie sobie, że Niemcy swoje strategiczne rezerwy gazu znajdujące się w Rehden sprzedali spółce zależnej Gazpromu! Tak, tak Panie i Panowie. Tego Gazpromu. Załóżmy taki scenariusz (mało wszakże prawdopodobny, prawda?), że niejaki Władymir Władymirowicz oszalał i postanawia odciąć dostawy gazu z Rosji do Europy. Wówczas takie kraje jak Polska czy Niemcy, które polegają na tych właśnie dostawach z Rosji muszą po pierwsze szybko (czyli w ciągu zapewne około dwóch lat, szybciej nie da się zbudować od zera szlaków zaopatrzenia w taki surowiec – nawet taki głupi Nord Stream budowali przypominam prawie 6 lat) znaleźć alternatywne źródło gazu i w zasadzie energii w ogóle dla swojej gospodarki, a po drugie w międzyczasie korzystać ze zgromadzonych na czarną godzinę rezerw. I tutaj klops. Bo żeby skorzystać ze zgromadzonych za pieniądze podatnika niemieckiego niemieckich rezerw gazu idą do Władymira Władymirowicza z prośbą od uwolnienie niemieckiej gospodarki od problemu z dostawami gazu stworzonego przez tegoż właśnie Władymira Władymirowicza. Ostatecznie Niemcy problem ten rozwiązali w zasadzie ponownie nacjonalizując swoje rezerwy i wyrzucając z nich Gazprom (co będzie zapewne miało ogromne konsekwencje w przyszłości, bo Gazprom Niemcy za to pozwie do jakiegoś międzynarodowego trybunału arbitrażowego i wygra, więc za ten ruch niemieckiego rządu niemiecki podatnik też parę miliardów euro będzie musiał wykasłać), ale nie o to tutaj chodzi. Właściwe pytanie brzmi: Kto na to pozwolił? Ktoś dostał na biurko projekt oddania strategicznych dla całego kraju zasobów surowca w ręce faceta, przed nieracjonalnymi działaniami którego to, te rezerwy w ogóle powstały i powiedział ok. Ktoś to potem zaopiniował i przegłosował. Wszyscy ci ludzie powinni zostać postawieni do odpowiedzialności, jeśli nie za zdradę stanu to za rażącą niegospodarność. Jakoś się tak jednak nie dzieje, ciekawe prawda? Dodatkowo zostaje jeszcze kwestia, dlaczego tyle gazu płynie sobie do Niemiec. Ano dlatego, że partia Zielonych uparła się na wyłączenie niemieckich reaktorów atomowych (tak tak, oglądałem Dark) i czymś te braki energii trzeba było zastąpić. I zastąpili je gazem i węglem z Rosji. Owszem, partia nazywająca siebie Zielonymi postanowiła zwiększyć zużycie węgla w największej gospodarce w Unii i to w czasach wielkiej walki z emisjami i globalnym ociepleniem. Dlaczego tak zrobili pytacie? Tego nie wiedzą nawet najstarsi górale, ale samo posunięcie wydaje się niewyobrażalną głupotą. Co więcej, w obliczu kryzysu energetycznego Niemcy nie zamierzają uruchomić ponownie reaktorów, już raczej zgodzą się na dogadanie się z Putinem w zamian za powrót do dostaw, czyli de facto oddadzą mu Ukrainę.


Przykład drugi. Ruszamy na wojnę i kupujemy wrogowi broń.

Jeszcze jedna ciekawostka. W pierwszych 100 dniach inwazji Rosja traciła dziennie 187 milionów dolarów. W tym czasie zarobiła 98 miliardów dolarów na sprzedaży surowca, w tym 61% czyli ok 60 miliardów dolarów dostała od Unii Europejskiej, z czego większość to zakupy niemieckie. Wojna więc kosztowała ich 2 miliardy dolarów w tym czasie z Unii dostali 60 miliardów. Czyli na pytanie kto sfinansował i nadal finansuje rosyjską inwazję na Ukrainę i to w takim stopniu, że Rosja zarabia więcej niż traci na wojnie, odpowiedź brzmi Unia Europejska - czyli my. To tak dla tych, którzy pytają, kiedy ta wojna się skończy. Ona się nigdy nie skończy, chyba że Ukraina przegra, bo Rosja na niej zarabia i to my za to płacimy. Kto za to odpowiada, jeżeli nie europejscy politycy, ci sami, którzy z taką czułością mówią o Ukrainie i tak radośnie fotografują się w Kijowie z Zeleńskim.


Przykład trzeci. Oddajemy cenną i potencjalnie zabójczą technologię konkurentom, bez żadnej kontroli i jeszcze za to płacimy.

To teraz przykład z innej bajki. Francuzi zbudowali Chińczykom pierwsze tak rozwinięte laboratorium biotechnologiczne w Azji. Założenie było takie, że Francuzi zbudują, wyposażą w sprzęt i wiedzę, dostarczą patentów i wiedzy, a potem laboratorium będzie pracowało wspólnie pod rządami Francji i Chin. Kiedy laboratorium było już gotowe okazało się, że francuscy naukowcy, którzy mieli tam pracować nie dostali wiz do Chin i całość laboratorium obsadzono chińskim personelem (na szybko i zapewne średnio dobrze przeszkolonym w obsłudze pierwszego tak zaawansowanego obiektu w Chinach – w końcu Francuzi, którzy mieli ich szkolić nie dotarli nigdy na miejsce). Francuzi zostali bez laboratorium i bez kontroli nad tym, co się w nim dzieje. Nie zgadniecie gdzie to laboratorium się znajduje. Ano w Wuhan, brzmi znajomo? To było w 2017 roku, a dwa lata później w tej samej miejscowości pojawił się nowy, nieznany wirus. Straszny zbieg okoliczności, prawda? Kiedy Francja poszła poskarżyć się Chinom, że zapierdzielono im warte kilka miliardów dolarów laboratorium, wiecie jak to się skończyło? Ano niczym. Chiny grzecznie odpowiedziały, że jeżeli Francja chce dalej produkować samochody Peugeot i Citroen (w których ogromny pakiet właścicielski maja zakłady Dongfeng Motor) to powinna siedzieć cicho i nie zadawać głupich pytań, zwłaszcza o jakieś tam laboratoria. I w ten sposób francuski podatnik zapłacił miliardy euro, żeby Chiny mogły otrzymać dotychczas niedostępną dla siebie biotechnologię (m.in. polegającą na badaniu i budowaniu wirusów zdolnych np. wywołać globalną epidemię) i w zamian dostał guzik z pętelką. I znów autorzy tego genialnego planu powinni ponieść odpowiedzialność, a jakoś nie słychać o temacie. Ciekawe, prawda?


Przykład czwarty. Walenie głową w mur jako sprawdzony sposób na covidowego kaca.

Kolejny przykład. Wszystkie kraje Unii nawprowadzały lockdowny. Jedynym rządem, który wprost powiedział, że nie chodzi o powstrzymanie czegokolwiek, a wydłużenie epidemii w czasie, żeby nie rozwalić służby zdrowia, a ludzi umrze i tak tyle samo, byli Brytyjczycy (z czego potem się Johnson musiał tłumaczyć). Reszta kluczyła, że niby leczą, zmniejszają etc. Przy współczynniku zakażalności 7 każdy epidemiolog ci powie, że nie ma szans na zatrzymanie epidemii poza całkowitym zakazaniem kontaktów międzyludzkich na całym świecie na okres inkubacji. Czyli albo zaspawamy wszystkich ludzi na świecie w domach na 2 tygodnie i kto umrze ten umrze, albo żadne maseczki i inne duperele nic nie pomogą i trzeba poczekać, aż 85% się zarazi, odchoruje i wygeneruje odporność populacyjną. A my na dwa lata zamknęliśmy w zasadzie całą gospodarkę udając, że to coś pomoże. Nie mówię tutaj, że nie powinno się było walczyć z Covid, ale że wybraliśmy i potem przez dwa lata stosowaliśmy środki, co do których od początku wiedzieliśmy lub wiedzieć powinniśmy, że będą nieskuteczne. Co więcej, w wyniku tej „pandemii” umarło w dwa lata oficjalnie na świecie 6 milionów ludzi, czyli 3 miliony rocznie, choć z powodu chorób wywołanym paleniem tytoniu na świecie umiera 8 milionów ludzi rocznie. Czy walczymy z papierosami równie agresywnie? Zamykamy ludzi w domach, żeby nie palili? Zamykamy restauracje, hotele, lotniska, wysyłamy miliony do pracy zdalnej? Nie.


Mało przykładów? Powiecie, że porównuję epidemię z nałogiem czyli jak to ładnie nazywają anglosasi nieporównywalne apples and oranges? To rzućmy innymi liczbami.


W tym czasie na świecie mieliśmy 18 milionów zgonów z powodu chorób układu krążenia rocznie, czyli sześć razy więcej. I czy za tym poszły miliardy na leczenie tych schorzeń, na wykrywanie i terapie? Nie poszły, a na covid poszły bez mrugnięcia okiem (zresztą, żeby wydać na walkę z covid większość systemów zdrowia zabrała forsę na walkę z chorobami układu krążenia, tak jak to zrobiono w Polsce, gdzie stanęła wykrywalność, bo zamknęliśmy gabinety). Mało liczb? No to idziemy dalej. Na różnego rodzaju nowotwory umiera na świecie 10 milionów ludzi rocznie. I to pod warunkiem, że umierają zdiagnozowani. Mam w rodzinie koszmarny przykład z tym związany. Bliska mi osoba zmarła na raka, którego diagnozowano 9 miesięcy (ostatecznie diagnoza powstała dopiero w ramach sekcji) i w tym czasie za każdym razem w szpitalu wpisywano mu w kartę covid. I mamy trzy przypadki sztucznie wygenerowanego covidu i zero przypadków rzeczywistego nowotworu – co poddaje w wątpliwość prawdziwość oficjalnych danych dotyczących covid. Ciekawe, czy podobnie robiono w innych krajach


Rządy większości państw już wiedzą, że wszystko to, co robiliśmy w ramach rzekomej walki z rzekomą pandemią to ściema i to ściema, która prawdopodobnie wpędziła świat w kryzys, dane są bezwzględne niestety, wystarczy poczytać raporty WHO. A idzie kolejna fala covid (pamiętajcie, póki 85% ludzkości nie będzie zaszczepione albo przechorowane albo jedno i drugie te fale będą wracać, bo covid i jego kolejne odsłony są szalenie zaraźliwe, a zatem nie do powstrzymania zwykłymi metodami) i idę o zakład, że w zanadrzu rządy mają identyczne rozwiązania jak rok temu. Identycznie nieskuteczne, o czym już zresztą wiemy i mamy na to naukowe dowody. A i tak pewnie czekają nas lockdowny, maseczki i reszta tych bzdur. Albert Einstein mawiał, że szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów, a co my robimy? Czy ludzie odpowiedzialni za te działania są szaleni czy zwyczajnie głupi? Czemu pozostają na swoich stanowiskach? Czy ktoś wyciągnie wobec nich konsekwencje zawodowe za podejmowanie głupich decyzji, sprzecznych z zasadami logicznego myślenia i będących w kontrze do faktów i potwierdzonych danych naukowych. Nie sądzę.


Przykład piąty i ostatni. Wyrzucamy pieniądze z helikoptera.

No to ostatni już przykład, bo od tego nagromadzenia ludzkiej głupoty zaczyna mnie boleć głowa. Najpierw zamknęliśmy gospodarki. Wywaliliśmy na bruk miliony ludzi w wielu kluczowych sektorach. Żeby nie zdechli z głodu daliśmy im forsę do ręki za to, że oddychają. Zapożyczyliśmy się szalenie, żeby móc przez dwa lata rozdawać forsę na prawo i lewo, właściwie bez kontroli (Milton Friedman, który zapewne obecnie przewraca się w grobie z taką prędkością, że aż się prosi o zamontowanie turbiny elektrycznej, która prawdopodobnie rozwiązałaby światowy deficyt czystej energii, ukuł termin „helicopter money”). I teraz jesteśmy zdziwieni, że inflacja szaleje. I boimy się z nią walczyć, bo to oznacza schładzanie gospodarki, czyli zabranie z rynku tej forsy, którą dwa lata rozdawaliśmy -zabranie jej wyborcom, tym samym, których okłamywaliśmy, że te pieniądze im pomogą. Ludziom to się oczywiście nie spodoba, bo bez tej darmowej (rzekomo) kasy stracą robotę, mieszkania i nie będzie ich stać na wczasy w Egipcie, a ostatecznie i na jedzenie.


Przecież wszyscy ekonomiści, którzy teraz przecierają oczy ze zdumienia nad galopująca inflacją powinni natychmiast oddać wszystkie uzyskane tytuły naukowe i wracać do szkoły. Przyczyny inflacji są opisane w rozdziale 26 podręcznika Podstawy Ekonomii (słowo podstawy powinno nam coś mówić) i one się nie zmieniają od tysięcy lat (jeżeli nie wierzycie, poczytajcie sobie o gościu Mansa Musa – władcy Mali w XIII wieku i syfie, jaki zostawił po swoim wielkim bogactwie, które radośnie rozdawał) i tym razem też się nie zmieniły. W momencie pierwszych wypłat forsy w ramach tzw. tarcz anty-covidowych (w całej Unii) mieliśmy 100% pewność, że spowoduje to wysoką inflację, nie wiedzieliśmy tylko kiedy.


What then must we do?

Pora zacząć wymagać od wybieranych przywódców ponoszenia odpowiedzialności za głupie decyzje. Musimy zacząć kierować się dyskursem merytorycznym w dokonywanych wyborach. Bez uświadomienia sobie, że za tych wszystkich debili na urzędach odpowiadamy my i że wszystko co nas teraz czeka w Polsce, Europie i na świecie jest konsekwencją naszych wyborów przy urnach, nie ruszymy z posad bryły świata i utoniemy w gównie. Nie zostało nam dużo czasu, trzeba zacząć rozliczać debili i przestać wybierać ich na najważniejsze stanowiska w państwie. Tym autobusem nie może kierować pijana małpa z brzytwą, a człowiek z prawem jazdy, choćby nie wiem jak nam się to nie podobało i jak by ta małpa nie była zabawna. Od tego zależy przyszłość nasza i naszych (niestety powoli kretyniejących) dzieci.


Na koniec linki do wiarygodnych źródeł, żeby nie było, że wieszczę teorie spiskowe. Wszystko opisane powyżej ma odzwierciedlenie w faktach, zapraszam do uważnej lektury, specjalnie dla wielbicieli twardych danych:

https://www.euractiv.com/section/energy/news/berlin-forces-storage-in-gazprom-facilities-on-german-soil-by-decree/

https://www.mediapart.fr/en/journal/france/310520/strange-saga-how-france-helped-build-wuhans-top-security-virus-lab?_locale=en&onglet=full

https://www.bbc.com/news/business-26243593

https://www.worldometers.info/coronavirus/coronavirus-death-toll/

https://blogs.worldbank.org/health/ominous-fact-world-no-tobacco-day-2021-smoking-kills-more-people-covid-19

https://www.bbc.com/news/business-61785111

https://www.who.int/news-room/fact-sheets/detail/cancer

42 wyświetlenia0 komentarzy
bottom of page